Fotografowanie dzieci – poradnik dla początkujących
Prawie każdy właściciel aparatu mierzy się prędzej czy później z tematem portretu. Ludzie od wieków starali się uwieczniać ważne dla nich osoby – początkowo na obrazach a potem na kliszy. Jednak prawdziwa rewolucja rozpoczęła się w momencie upowszechnienia się technologii cyfrowej. Fotografia stała się powszechnie dostępna dla każdego, ale zarazem została odarta z pewnej dozy magii i niepewności, gdyż rezultat widzimy od razu na ekraniku. Nie ma już emocji towarzyszących wywołaniu filmu i pytania „wyszły czy nie?” 😉
Większość ludzi fotografujących amatorsko kupuje aparat by dokumentować życie własnej rodziny – wakacje, uroczystości itp. Nieodłącznym elementem takiej dokumentacji są portrety – od wizerunków partnerów życiowych, przez dzieci po czworonożnych pupili. Niestety większość rezultatów tej twórczości poza pozytywnym ładunkiem emocjonalnym razi podstawowymi błędami, które powodują że zdjęcie traci na odbiorze estetycznym. Tymczasem zastosowanie się do kilku rad i zwrócenie uwagi na kilka problemów może zdecydowanie poprawić jakość domowej twórczości. Oczywiście zbliżenie się do mistrzów gatunku wymagałoby godzin ćwiczeń, doświadczenia i niestety z reguły bardzo dobrego sprzętu, ale możliwa jest szybka i zdecydowana poprawa jakości własnych zdjęć, dzięki czemu różnica pomiędzy dziełami mistrzów a własną amatorską działalnością będzie znacznie mniejsza.
Tyle tytułem wstępu. A teraz do rzeczy: postanowiłem co jakiś czas przeprowadzać na łamach mojej strony tzw. analizę krytyczną zdjęć zrobionych przez zawodowych fotografów, często mistrzów w swoim gatunku. Postaram się zwrócić Waszą uwagę na pewne ich cechy, dzięki którym oglądając je ludzie mówią „WOW! Co za rewelacyjne zdjęcie”. Okazuje się, że mając świadomość tego skąd ten „efekt WOW” się bierze, można spróbować choćby cząstkę tego przenieść na własne zdjęcia, dzięki czemu ich estetyka zdecydowanie się poprawi.
Perspektywa w fotografii – sekrety robienia pięknych zdjęć dzieci
W pierwszym odcinku chciałbym zająć się kwestią perspektywy w kontekście zdjęć dzieci. To temat rzeka – każdy rodzic chętnie uwiecznia swoje ukochane pociechy i towarzyszy im z aparatem i w tych codziennych, i w tych ważnych chwilach ich życia. Co jakiś czas rodzice decydują się na zamówienie profesjonalnej sesji u fotografa, by mieć piękne zdjęcia na pamiątkę, ale nikogo nie byłoby stać by zawodowca mieć zawsze przy sobie w każdej chwili. I dlatego warto poznać pewne sekrety by robione przez amatorów portrety dziecięce zyskały na atrakcyjności.
Jako przykład doskonałego portretu dziecięcego i właściwie zastosowanej perspektywy posłuży nam zdjęcie Kevina Cooka – jednego z najbardziej cenionych fotografów dziecięcych.
Fajne, prawda? 😉
Kiedy zdjęcie uznajemy za fajne?
Oczywiście sam bohater fotki jest uroczy, ale urocze jest każde małe dziecko – szczególnie jeśli jest ładnie ubrane. Jeśli tylko Wasz model jest gotów do choćby bazowej współpracy w tym względzie i nie zrzuca ze złością czegokolwiek, co nie jest ukochaną upapraną bejsbolówką i ulubionym, noszącym ślady wielu epickich zabaw dresikiem to warto poświęcić chwilę na małą stylizację. Dodanie urokliwej czapeczki (czy kapelusika w przypadku dziewczynek) i ładne ubranie fantastycznie podkreśli wrodzony urok Waszego dziecka i wpłynie na odbiór zdjęcia. Ale to tylko kwestia stylizacji i prawda jest taka że zdjęcie umorusanego Kajtka we wspomnianej bejsbolówce może być równie urocze o ile zadbamy o część czysto fotograficzną.
Zacznijmy więc od wspomnianej kwestii perspektywy, która jest tematem pierwszego odcinka. Błędem najczęściej popełnianym przez fotografujących rodziców jest robienie zdjęć na stojąco podczas gdy maluch znajduje się metr lub więcej poniżej poziomu aparatu. Powoduje to efekt patrzenia na dziecko „z góry” i w nieładny sposób deformuje jego sylwetkę – nogi robią się krótkie a głowa nieproporcjonalnie duża. Do tego często model zajęty jest jakąś fascynującą czynnością i wtedy zamiast jego twarzy pełnej emocji, z wywalonym z przejęcia jęzorem widzimy czubek głowy lub czapkę. Po zrobieniu pierwszego zdjęcia i kontroli efektu na ekraniku podniecony faktem uwieczniania rodzic orientuje się, że uzyskany efekt nie jest zadowalający więc zaczyna wołać ukochanego Krzysia, Jasia czy Helenkę. W efekcie pociecha odrywa się od swojego fascynującego świata i zadziera głowę w kierunku fotografującego rodzica przybierając z reguły jedną z dwóch standardowych min: wymuszonego uśmiechu ćwiczonego przy okazji poprzednich zdjęć lub wściekłej miny wynikającej z wyrwania go z jego magicznego świata. W obu przypadkach lipa… Klimat pryska a model z racji naturalnej dla dzieci ruchliwości z reguły przenosi się już w inne miejsce i po zdjęciu…
Jak korzystać z perspektywy?
Tymczasem rozwiązanie problemu jest na wyciągnięcie ręki. W zależności od wysokości na jakiej jest Twoje dziecko (najczęściej celujemy w wysokość na poziomie oczu modela) kucnij, klęknij, połóż się (tak, tak dobra fotka wymaga czasem poświecenia). Zobaczysz że nagle świat i Twój maluch widziany w wizjerze bądź na ekraniku aparatu zyska kompletnie inny wygląd i wszystko znajdzie się na swoim miejscu.
Wróćmy do przykładu z poprzedniego akapitu gdy młody człowiek z przygryzionym językiem obserwuje pełznącą gąsienicę albo grzebie patyczkiem w kałuży. Kładąc się na ziemi (lub choćby klękając) nagle znajdziesz się w jego świecie. Zobaczysz jego twarz, emocje, sylwetkę zaangażowaną całkowicie w wykonywaną czynność. Okaże się nagle, że cała figurka dziecka ma właściwe proporcje, nogi mają właściwą długość a zamiast czubka czapki zobaczymy twarz malucha. Dodatkowo jeśli odsuniemy się nieco od naszego bohatera lub bohaterki i użyjemy zoomu lub teleobiektywu (w przypadku lustrzanki) to zyskamy możliwość fotografowania bez zwracania na siebie uwagi malucha (dodatkowo użycie długiej ogniskowej da nam kilka dodatkowych atutów, ale o tym kolejnych odcinkach). Nie musimy już zmuszać go do „uśmiechu” na każdym zdjęciu i do zadzierania głowy – zyskamy możliwość zarejestrowania go podczas zabawy, w sytuacji dla niego naturalnej gdy zachowuje się w sposób niewymuszony i w pełni swobodny.
Jeszcze dwa przykłady znakomitych zdjęć Kevina:
Zobaczcie jak genialnie jest wykorzystana perspektywa do pokazania relacji między chłopczykiem a ukochanym misiem. I wyobraźcie sobie jak ta scenka wyglądała by w wykonaniu typowego fotografa-rodzica. W tle zamiast pięknego brzegu (o tle i jego roli będzie kolejny odcinek) mielibyśmy dechy pomostu który w dodatku przestałby być piękna optyczną „drogą” prowadzącą nasz wzrok do głównego motywu. A zamiast twarzy malucha zobaczylibyśmy czubek jego czapki…
Z kolei zdjęcie dziewczynki zbierającej kwiatki nie tylko pokazuje nam w świetny sposób samą bohaterkę i jej twarz ale także umiejscawia ją dzięki świetnemu wykorzystaniu perspektywy na wielkiej łące dając oglądającym wrażenie jej wielkości.
Wykorzystanie perspektywy w fotografii
Do kolejnego przykładu wykorzystania perspektywy wykorzystam własne zdjęcie zrobione jesienią zeszłego roku. Fotografując mojego syna w jesiennym lesie uchwyciłem moment kiedy kontemplował ogrom otaczających go drzew. Umieszczenie aparatu nie tyle na linii wzroku modela ale nieco poniżej podkreśliło kontekst sytuacji i otoczenia. Fotografując z poziomu podobnego do zdjęć powyżej również osiągnąłbym fajny efekt ale bez tego wrażenia wielkości. Wrażenie można by było pogłębić obniżając jeszcze bardziej pozycję aparatu, ale niestety na przeszkodzie stanęło ukształtowanie gruntu i niżej już się nie dało 😉
Sami widzicie ile może zdziałać zwykłe przyklęknięcie a jeszcze lepiej położenie się. W kolejnych odcinkach zwrócę Waszą uwagę na inne elementy fotograficznego rzemiosła, które w połączeniu z właściwie dobraną perspektywą, pozwolą zdecydowanie zmienić wygląd Waszych zdjęć.
Na koniec odcinka o perspektywie jeszcze jedna uwaga. Nie należy traktować tych uwag jako zasady absolutnie obowiązującej w każdej sytuacji. Niekiedy użycie bardziej nietypowej perspektywy i świadome naruszenie proporcji sylwetki pozwoli na osiągnięcie intrygującego efektu. Poniżej również moje zdjęcie – niestety jakościowo słabe bo zrobione komórką – ale dobrze obrazujące kiedy złamanie zasady fotografowania z poziomu małego modela może przynieść ciekawy efekt 😉